-- Dodano: 29 lut 2012, o 21:59 --
Mariusz Gruenbaum
Pogubiła się Edzia w świecie muzycznym, wciąż błądzi i mam nieodparte wrażenie, że najlepsze już za nami. Bo to co było, było szczere. Piękny głos, prawdziwe emocje, świetna muzyka. Czekając przez lata na płytę i znając możliwości wokalne, oczekuje się czegoś naprawdę świetnego. Czegoś co trafia w sedno. Edyta zachwyca w różnych programach telewizyjnych. Dreszcze przechodzą, gdy śpiewa „Dziwny Ten Świat”, czy utwory innych wokalistów w programie typu: Tak to leciało. Weźmy taki kawałek Beaty Kozidrak „Co mi Panie dasz” cudownie zaśpiewany przez Edytę. Jest w głosie ten pazur, ta wiarygodność, to wylewające się emocjonalne wnętrze Edyty. Jest skala głosu, prawdziwa muzyka wygrywana na prawdziwych instrumentach. Otwieram więc nową płytę i słyszę.... komputerowo zmieniony głos, całą masę elektroniki, jakiś przeciętny pop i zastanawiam się, gdzie jest wokalistka. Muzyka totalnie marnująca jej potencjał, snujące się dźwięki i zmodyfikowany wokal, czyli dewastacja tego, co w Edycie najlepsze. Brakuje charyzmy, emocji, siły, prawdziwego przekazu, tego co w niej i w muzyce najcenniejsze. Na taką płytę może pozwolić sobie wschodząca gwiazda o przeciętniutkim głosie, wokalny dyletant, ale nie ktoś kto tym głosem powalał, kto wzruszał i poruszał. Ma rację Elżbieta Zapendowska mówiąc: „Edyta Górniak odtrąciła wszystkich życzliwych sobie ludzi i poszła w kierunku wazeliniarstwa. Ci, co jej wazelinują, są w kręgu jej znajomych. Ona się chyba boi ludzi szczerych, dlatego repertuarowo jest na manowcach. Słabe jest to, co robi. A przecież jest wybitnie utalentowana. Szkoda mi jej talentu” No i właśnie, mnie również szkoda, bo wiem, że potrafi znacznie, znacznie lepiej. Wkładam więc płytę do odtwarzacza po raz drugi i zaczyna mi się ta płyta podobać. Nie myślę już jednak, że śpiewa to Edyta, po prostu kolejne dźwięki w tle, kolejny pop dla mas, który mogłaby zaśpiewać Doda czy średnio utalentowana wokalistka. Zaczynam się cieszyć dźwiękami, jak nauczyciel, że jego słabiutki uczeń rozwiązał banalny układ równań. Myślę, że właśnie tą płytę najlepiej słuchać zapominając o Edycie. Z sentymentu daję trójkę, tyle że ona razi na tle innych dokonań Edyty, która wielokrotnie pokazała, ze potrafi na świadectwie zaświecić czerwonym paskiem. Szkoda, może za kolejne 5 lat...