Wprost

Znalazłeś w mass mediach coś na temat Edyty, zamieść to tutaj.
Awatar użytkownika
Kasia
Ready for love
Ready for love
Posty: 3127
Rejestracja: 01 sty 2005, 23:12
Lokalizacja: Tychy

Re: Wprost

Post autor: Kasia »

To jest przecież okropne! Ja mie wiem, czy oni myślą, że Edyta(czy też inne gwiazdy) jest ich własnością?! Nie wiem. Czy ludzią nie znudził się jeszcze czytanie i w ogóle interesowanie się takimi plotkami?! Nigdy tego nie zrozumię... :shock:
Piter
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 7369
Rejestracja: 08 gru 2004, 15:15
Ulubiony album: EG
Ulubiona piosenka: -
Lokalizacja: Tu-i-Tam

Re: Wprost

Post autor: Piter »

Dobi pisze:Tydzień temu we "Wprost" ukazała się Lista Najbardziej Spektakularnych Sypnięć Roku i na miejscu 5 (na 6 możliwych) znalazła się Edyta. Oto uzasadnienie:
Edyta Górniak donosi na dziennik "Fakt"
To zemsta piosenkarki za interesowanie się gazety życiem intymnym gwiazdy. Na skutek donosu gazeta dostaje sądowy zakaz publikacji na temat pieknej Edyty. To cios dla kultury narodowej. Już nie dowiemy się, co Edyta je na śniadanie i jakie są jej ulubione pozycje łóżkowe. Melomani masowo przerzucają się na Steczkowską i jej pidżamkę.
Ja tu odczytuję ewidentny sarkazm Skiby tak w kierunku Edyty jak i samego FAKTU. :)

Warto wspomnieć jeszcze, że listę przygotował Krzysztof Skiba
Grzechu
Perła
Perła
Posty: 1038
Rejestracja: 08 gru 2004, 14:35
Lokalizacja: Posen

Re: Wprost

Post autor: Grzechu »

Hehe, mnie sie bardzo to uzasadnienie podoba, takie z przymruzeniem oka :grin:
Awatar użytkownika
Dobi
Administrator
Administrator
Posty: 4258
Rejestracja: 23 gru 2004, 12:46
Ulubiona piosenka: Smocze wzgórze
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wprost

Post autor: Dobi »

Przecież nie ma w tej opini żadnej złośliwości (ja przynajmniej się takiej nie doszukałem). Skiba jest przecież znany ze swoim "błyskotliwych" komentarzy a ten wydaje mi się, że jest bardziej popierający Edytę niż "Fakt".
Awatar użytkownika
Wiolinka
Linger
Linger
Posty: 924
Rejestracja: 08 gru 2004, 18:02
Ulubiony album: Dotyk; E.K.G
Ulubiona piosenka: Dziękuję ci
Lokalizacja: London-UK

Re: Wprost

Post autor: Wiolinka »

Piter pisze:
Dobi pisze:Tydzień temu we "Wprost" ukazała się Lista Najbardziej Spektakularnych Sypnięć Roku i na miejscu 5 (na 6 możliwych) znalazła się Edyta. Oto uzasadnienie:
Ja tu odczytuję ewidentny sarkazm Skiby tak w kierunku Edyty jak i samego FAKTU. :)

Warto wspomnieć jeszcze, że listę przygotował Krzysztof Skiba

no sarkazm i moze jest, ale niby czemu to miało słuzyć? Kiepsko mu wyszło!!!
Piter
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 7369
Rejestracja: 08 gru 2004, 15:15
Ulubiony album: EG
Ulubiona piosenka: -
Lokalizacja: Tu-i-Tam

Re: Wprost

Post autor: Piter »

Robieniu sobie jaj, jak to u Skiby. :)
FRYMIK
Whatever it takes
Whatever it takes
Posty: 775
Rejestracja: 08 gru 2004, 16:32
Lokalizacja: z...

Re: Wprost

Post autor: FRYMIK »

Skiba jest dla mnie zakompleksionym facetem, który jak tylko może trzyma się w polskim "gównoshowbiznesie". A najlepiej wychodzi mu to w obśmiewaniu i szydzeniu z polskich artystów. Sam nigdy nie zaistniał jako idol, bo chyba tylko "dresiarzom z pragi" imponują jego wspaniałe "teksty literackie", ktore uświetniają płyty Big Cyca. Razem z tym Konjem (czy jak go zwą) są najbardziej nudnymi, nic nie wnoszącymi, chauturzącymi amatorami wszechczasów.

[ Dodano: 2005-01-14, 23:24 ]
Piter pisze:Robieniu sobie jaj, jak to u Skiby. :)
Tylko, że dawno temu przestał być śmieszny, bo sam jest żałosny.
Piter
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 7369
Rejestracja: 08 gru 2004, 15:15
Ulubiony album: EG
Ulubiona piosenka: -
Lokalizacja: Tu-i-Tam

Re: Wprost

Post autor: Piter »

Może, ale ten tekst na temat Edyty i FAKTU jest jak najbardziej trafny.
Marrcino
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 5403
Rejestracja: 20 maja 2005, 18:18
Ulubiony album: Edyta Gorniak
Ulubiona piosenka: Sleep with me
Lokalizacja: Honolulu

Re: Wprost

Post autor: Marrcino »

Muzyczni trampkarze Europy
Numer: 34/2007 (1287)
*Choć profesjonalny show-biznes zaczął się w Polsce 15 lat temu, nie wylansował żadnej ani jednej europejskiej gwiazdy

Gwiazdy polskiej piłki – Dudek, Kuszczak, Smolarek – weszły do pierwszej ligi europejskiej. W porównaniu z nimi nasi artyści estradowi to trampkarze. Grają w ligach nie notowanych. Nikt ich nawet nie zaprasza na rozgrywki.
Rok 1993 był datą graniczną. Wówczas 90 proc. sprzedawanych w Polsce płyt i kaset pochodziło od piratów. 2 września tego roku Związek Producentów Audio-Video zaczął nanosić na płyty pierwsze hologramy – poświadczenie, że towar jest legalny. Kilka miesięcy później weszła w życie ustawa o prawie autorskim. To był wyraźny sygnał dla piratów: czas zwijać nielegalne tłocznie. A dla zachodnich koncernów znak, że teren do ekspansji jest już gotowy.
I zaczęły się dziać cuda. W ciągu kilku miesięcy powstała całkowicie nowa czołówka gwiazd: Varius Manx, Kayah, Edyta Górniak, Kasia Kowalska, Natalia Kukulska, Robert Chojnacki i Piasek. Mało tego, poziom artystyczny naszej estrady się nie obniżył. Płyty w bestsellerowych nakładach zaczęli sprzedawać Stanisław Soyka, Grzegorz Turnau czy Anna Maria Jopek. Swoją pozycję umocnili Kazik i T.Love, a pojawiły się Hey i Myslovitz. Wydawało się, że nasi artyści bez problemu wejdą na rynki europejskie. Przynajmniej jedną nogą. A tu nic.

Bariera ojczysta
Sprawa naszej nieobecności w Europie jest dziwna, bo przecież mamy kilka niezłych głosów. Działają u nas profesjonalni kompozytorzy i autorzy tekstów, mamy dobre studia nagraniowe. I sto razy bliżej nam do światowych centrów show-biznesu niż Cesárii Évorze z Wysp Zielonego Przylądka, Rihannie z Barbadosu czy Youssou N’Dour z Senegalu. I choć Myslovitz, Wilki czy T.Love od lat są w tej samej wytwórni co Beatlesi czy Rolling Stonesi, poza granicami Polski nie słyszał o nich nikt. Bzdurą jest usprawiedliwienie, że od Zachodu dzieli nas bariera językowa – Marley śpiewał z potwornym akcentem, a zrobił globalną karierę. Akcent jest dzisiaj nawet mile widzianym ozdobnikiem wyróżniającym wykonawcę. Poza tym mnóstwo gwiazd śpiewa w swoich rodzimych językach. Nie chodzi nawet o to, że po francusku czy hiszpańsku, ale oni produkują się po arabsku czy serbsko-chorwacku! A najgorsze jest to, że nie ma międzynarodowego spisku, który byłby wymierzony w estradowców znad Wisły. Gdyby takie spiski działały, nie byłoby światowej kariery zespołu Buena Vista Social Club z objętej amerykańskim embargiem, „reżimowej" Kuby. Show-biznes nie zna granic, również politycznych. Jeśli jest artysta, który może kogoś zainteresować i można na nim zarobić, to się zarabia! Dlaczego więc nikt nie chce zarobić na naszych artystach? Odpowiedź narzuca się sama: nie mają nic do przekazania. Nie mają niczego, na co warto by zwrócić uwagę. Mówiąc wprost – nie mają talentu.

Historia wielkiej ściemy
Nasi artyści mają za to talent do „ściemy", czyli opowiadania, jaką to karierę robią za granicą. Publiczność chętnie łyka te głodne kawałki, bo one koją nasze narodowe kompleksy. Tak się zresztą dzieje nie od dziś. Historia wielkiej polskiej ściemy zaczęła się w latach 60. Przełomowy dla europejskiego show-biznesu miał być występ Ewy Demarczyk w paryskiej Olimpii. Wystąpili tam też Violetta Villas i Niebiesko-Czarni. Tyle że jest to sala komercyjna. Może ją wynająć każdy. I zrobić tam wystawę psów albo promocję garnków. Nic oczywiście z tego nie wynikło, ale już w następnej dekadzie rodacy głodni sukcesów „naszych” za granicą żyli zagranicznymi podbojami Czesława Niemena (Francja, Włochy), Breakoutu (Holandia), SBB (trasa z Mahavishnu Orchestra). W rzeczywistości te „sukcesy” polegały na niekończących się trasach Czerwonych Gitar, Trubadurów, Maryli Rodowicz czy Skaldów po NRD i ZSRR. Bo oni, jako jedyni, mieli tam polityczne pozwolenie na pokazywanie długich włosów na scenie.
Po karnawale „Solidarności" rzeczywiście pojawiła się egzotyczna koniunktura na polską muzykę. Republika, Maanam, Budka Suflera, Soyka czy Lady Pank wydały swoje anglojęzyczne płyty. Wszystkie przepadły. Kończyło się chlaniem wódy i graniem do kotleta Polonusom na Green Poincie czy Jackowie. Każde „tournée”, „kontrakt” czy „sukces” były wielokrotnie cytowane w polskiej prasie. Nic z tego nie wynikło.
Kiedy wreszcie 15 lat temu runął showbiznesowy mur, oczekiwania były wielkie. Podsycane choćby „sukcesem" Edyty Górniak w Eurowizji. Najpierw taranem miała wejść do Europy świetnie śpiewająca po angielsku Edyta Bartosiewicz. Potem „nirvanowski” Hey, który miał grać koncerty transmitowane przez MTV. Następnie Górniak, która „była lepsza” od Céline Dion i Whitney Houston. A ostatnio – miała to być kariera zespołu Myslovitz. Nic z tego nie wyszło. I nie wyjdzie.

Z drewnem do lasu
Nie wyjdzie nam z banalnego powodu. Każdy polski imitator wielkiej gwiazdy, który próbował zrobić karierę za granicą, miał już tam swój oryginał. Po co więc komu kopia? W dziedzinie popu i rocka jesteśmy narodem epigonów i wszystkie nasze gwiazdy powinny być oskarżone o plagiat stylistyczny. W latach 80. w Jarocinie mówiło się nawet, że jakiś zespół „kiuruje" albo „jutuje”, to znaczy zrzyna z The Cure albo U2. W związku z tym, że Red Hot Chili Peppers wcześniej nie mogli do nas przyjechać na koncert, mieliśmy cały legion ich podróbek, z zespołami Blenders i Human na czele. Podobnie było z legionami podróbek Metalliki (np. Acid Drinkers, Hunter) czy Pearl Jam (np. Illusion). Nikt tego nie ukrywał, wręcz przeciwnie – zespół chwalił się, że „osiąga podobne brzmienie”, muzycy ubierali się podobnie jak ich idole. A wokalista wykonywał nawet podobne gesty, bo po prostu kochał swój „oryginał” i chciał się nim stać. W każdym razie ci estradowcy nie byli artystami. Nie podejmowali suwerennych decyzji artystycznych i nie byli w stanie twórczo przezwyciężyć swoich „mistrzów”. Jak więc można w ogóle mówić o zagranicznej karierze?
Inna sprawa, że z imitacji tworzyły się u nas całkiem spore kariery. Pod warunkiem że zespół nauczył się pisać dobre piosenki – jak Dżem, który kopiował brzmienia kalifornijskich zespołów elektrycznego bluesa z lat 60. Podobnie Perfect, Maanam i Lady Pank. Nikt im nie odmówi kompozytorskich i wykonawczych zdolności. Trudno jednak ukryć zażenowanie na wieść, że Myslovitz, który jest jawną podróbą kilku zespołów britpopowych, ma robić „brytyjską karierę". Powstaje więc pytanie, czy nie ma u nas oryginalnych muzyków? Ależ są, np. Voo Voo, ale oni wegetują na marginesie. Bo my wolimy podróbki.
Być może najbliżej sporej europejskiej kariery była Kayah, która w pewnej chwili miała swój album w 11 krajach. Tyle że był to album z Bregoviciem. A wszystko, co zrobił Bregović, nie mogło być plagiatem, bo on pochodzi z zupełnie innej muzycznej cywilizacji i na rynku anglosaskim brzmiał oryginalnie i porywająco. Identycznie jest z muzyką kubańską, arabską, hinduską, jamajską, afrykańską itd. U artystów, którzy wywodzą się z innych kręgów cywilizacyjnych, pierwszym muzycznym alfabetem jest ich muzyka etniczna. „Zachodni" rock i pop jest ich „językiem nabytym”. Dokonując „tłumaczenia” swojej wrażliwości na język amerykańskiego rocka, osiągają rzeczy wielkie i oryginalne. Kuba to naród 10 razy mniejszy od naszego, ale w świecie muzyki to potęga. Kuba to nie tylko Buena Vista, Gloria Estefan czy Gonzalo Rubalcaba. To kilka oryginalnych gatunków muzycznych, granych na całym świecie. Identyczna sytuacja jest np. na Białorusi i Ukrainie. Tamtejsi muzycy, zanim wezmą gitary do ręki, doskonale znają swoją muzyczną tradycję. Bo tam, podobnie jak na Kubie, muzyka jest obecna przez cały dzień. Miał rację Goran Bregović, przypominając, że „Polacy śpiewają tylko, jak są w kościele albo jak są pijani”. Zresztą i tu, i tu fałszują. Dlatego w Europie prędzej gwiazdą zostanie rockman z Białorusi niż znad Wisły. I nie będzie w tym absolutnie nic dziwnego.

Autor: Robert Leszczyński
juleczka2
Sit down
Sit down
Posty: 52
Rejestracja: 14 sie 2007, 17:19
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Szyby
Lokalizacja: Bramy piekieł

Re: Wprost

Post autor: juleczka2 »

Nie rozumiem nawiasów przy słowach sukces i była lepsza :? Ten artykuł wporst kipi jadem i złosliwościom. Owszem, jest w nim sporo racji, ale czy trzeba od razu tak ostro? I jeśli dla pana Leszczyńaskiego 2. miejsce na Eurowizji nie jest sukscesem, a Edyta śpiewa przeietnie to ja już nie wiem...
Awatar użytkownika
vanity
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 9129
Rejestracja: 14 lut 2005, 2:21
Lokalizacja: 666

Re: Wprost

Post autor: vanity »

juleczka2 pisze:miejsce na Eurowizji nie jest sukscesem,
ja to rozumiem w ten sposób, że sukces był, ale jako wstęp do kariery zagranicznej. oczywiście o 2 miejscu się pamięta (także obcokrajowcy) ale To nie ja to nie Waterloo i trzeba było walczyć dalej.
juleczka2 pisze:Ten artykuł wporst kipi jadem i złosliwościom
trudno powiedzieć, niedawno Kasia Nosowska wypowiadała się na temat naszej szansy na karierę po lewej stronie Euro i stwierdziła że jesteśmy tylko kopią zachodu, a sami boimy się być oryginalnymi.
ale coś w tym jest, niszówki (metal, jazz) robią na swoich rynkach kariery.
juleczka2 pisze:Nie rozumiem nawiasów przy słowach sukces i była lepsza
też nie wiem skąd "lepsza". jedyne opinie jakie sobie przypominam z porównań tych wszsytkich pań, to to, że Edka nie ma się czego wstydzić bo świetnie śpiewa i może z nimi stanąć w 1 szeregu.
juleczka2
Sit down
Sit down
Posty: 52
Rejestracja: 14 sie 2007, 17:19
Ulubiony album: Edyta Górniak
Ulubiona piosenka: Szyby
Lokalizacja: Bramy piekieł

Re: Wprost

Post autor: juleczka2 »

Ja także uważam, że generalnie polski show- biznes i polskie gwiazdy to marna kopia zachodu, ale nie ogólniajmy. I u nas zdarzają się ogromne talenty, które przy odrobinie szczęscie i porządnej promocji miałyby sznase na międzynarodową kariere. I Edyta do takich osób się własnie zalicza.
2. miejsce na Eurowizji to był ogromny sukces ( którego zresztą dotej pory nie udalo się powtóryzc) i to jest fakt. Ale faktem jest też to, że Edyta nie wykorzystała swojej szansy na kariere za granicą, a to już jej najwięsza porażaka Być może to miał na myśli pan Leszczyński.
Co nie zmienia faktu, ze nie lubię takich artykułow. Wogóle nie przepadam za gazetą "Wprost", bo tam ze wszystkim są na "nie". Nie tylko z muzyką
Awatar użytkownika
Michael
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 6951
Rejestracja: 25 gru 2004, 13:20
Lokalizacja: PL

Re: Wprost

Post autor: Michael »

juleczka2 pisze:Nie rozumiem nawiasów przy słowach sukces i była lepsza
A czego tu nie rozumieć?Wystarczy spojrzeć na autora artykułu i sprawa nawiasów wyjaśniona. 8) Chyba pamiętamy akcję Edyta-wódka-Leszczyński :P
Awatar użytkownika
B@r
VIF czyli Very Important Fan
VIF czyli Very Important Fan
Posty: 11159
Rejestracja: 12 sty 2009, 18:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wprost

Post autor: B@r »

Na Zachodzie tez jest masa wtornych wykonawcow i odnosza sukcesy. Trudno wiecznie z czyms nowym wyskakiwac, zawsze pewne schematy sie bedzie powielalo.
Awatar użytkownika
Marcin A.
Nieśmiertelni
Nieśmiertelni
Posty: 2143
Rejestracja: 10 gru 2004, 16:40
Ulubiony album: Perła
Ulubiona piosenka: Dotyk
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Re: Wprost

Post autor: Marcin A. »

http://muzyka.wp.pl/g,0,id,32117,niusy. ... wmXxRMQJYX

Dostało się Leszczyńskiemu. Swoją droga chyba frustracja Michała Wiśniewskiego sięga dna.
ODPOWIEDZ