To nie ja zabrzmiało podobnie jak rok temu w Opolu - pierwsza zwrotka zaśpiewana delikatnie, potem mocny refren, do tego "a ja, papierowa marionetka, muszę gra-a-a-a-ać".
Jestem kobietą znów zabrzmiało w najgorszej znanej mi wersji - z syrenami, bez połowy tekstu.
Przewidziałem, że Edyta zaśpiewa dokładnie te piosenki. Niczym mnie więc nie zaskoczyła. Mogła sięgnąć po
Dotyk,
Kolorowy wiatr,
When you come back to me,
One&one, a ona znowu zaśpiewała to, co wykonuje najczęściej i to w znanych nam aranżacjach. Znów poszła po linii najmniejszego oporu.
Jej dzisiejszy look oceniam na plus. Wyglądała jak jakaś aztecka księżniczka.
Zdziwiło mnie, że wyszła wcześniej, nie na koniec koncertu. Może na sam koniec zaśpiewa jeszcze
(You make me feel) Like a natural woman.
Nie oglądałem od samego początku. Była już Kasia Kowalska? Chyba nie, bo na jej Fejsie cisza.
Ogólnie koncert jest niezły. Dziwię się, że była
Agnieszka już dawno..., bo wydano ją dopiero w 2001, a miały być dziś tylko przeboje z lat 90. Żal mi Dąbkowskiej i Fleszara, że wykonali tylko po jednej piosence.
Podoba mi się, jak Kukulska zaśpiewała
Piosenkę światłoczułą i teraz
Im więcej Ciebie, tym mniej - to są wersje odświeżone, a nie oskalpowane, jak właśnie
Jestem kobietą z syrenami.